Luty w DKK-ach to:
„Sydonia. Słowo się rzekło” Elżbiety Cherezińskiej (z młodzieżą)
Od Wydawcy – „Na przełomie XVI i XVII stulecia Księstwo Pomorskie przeżywało swój złoty wiek, a przez Europę przetaczała się fala polowań na czarownice. Dotarła do Szczecina. Tam, w 1620 roku stracono Sydonię von Bork. Jej procesem żyło całe Księstwo, bo oskarżona należała do najstarszego szlacheckiego rodu Pomorza, a wśród stawianych jej zarzutów znalazł się jeden szczególny: uśmiercenie panującego księcia. Broniła się niemal rok. Odwoływała zeznania złożone podczas tortur. W końcu przyznała się i została stracona. Tyle że po jej śmierci książęta z panującego rodu Gryfitów zaczęli umierać jeden po drugim. Na oczach przerażonych Pomorzan wymarła ich rodzima dynastia, a księstwo zniknęło z map, rozszarpane pomiędzy Szwecję i Brandenburgię. Legenda o klątwie rzuconej przez Sydonię na ród Gryfitów na trwałe zagościła w umysłach mieszkańców. Mówiono, że to zemsta za niedotrzymaną obietnicę.
Akta procesowe Sydonii von Bork przetrwały zawieruchę dziejową. Cherezińska rekonstruuje historię tej wyjątkowej kobiety, sięgając do starych dokumentów. Dlaczego oskarżono starą szlachciankę? Czy była ofiarą mordu sądowego, czy awanturnicą, która sama wpakowała się w kłopoty? Kim była najsłynniejsza pomorska czarownica? I dlaczego o jej rodzie mówiono: To jest stare jak Bork i diabeł?”
„Złodzieje żarówek” Tomasza Różyckiego (z dorosłymi)
Od Wydawcy – „Oto wielopiętrowy blok z wielkiej płyty, oto bliżej nieznane miasto, choć chyba Opole, oto lata nieprecyzyjne, ale w późnym PRL-u i oto opowieść, która zaczyna się tak: „Kiedy udało się już zdobyć kawę tuż przed imieninami i okazało się, że jest ona w ziarnach, Ojciec siedzący przed telewizorem, w którym z pulsujących kręgów zamieci szarych pikseli wyłaniały się raz po raz fantastyczne kształty czarno-białej panoramy blokowisk Ursynowa, powiedział do mnie: Idź do Stefana zmielić, bo oni mieli młynek”.
Wysłany z tym poleceniem narrator rusza w blokowe korytarze, które pod doskonałym piórem Różyckiego zamieniają się w korytarze dygresji i wielopiętrową opowieść o życiu bloku i jego mieszkańcach, przekazywanych z ust do ust historiach, osiedlowych przygodach, plotkach i legendach. Korytarze wydłużają się i plączą, czas i narrator gubią, a przed czytelnikiem rośnie surrealistyczna, straszno-śmieszna opowieść o PRL-owskiej Polsce pomieszczonej w jednym bloku.”
Obie lektury polecamy bardzo gorąco!!!