Serialowe inspiracje klasyką… literatury. O fenomenie Arsène’a Lupina, dżentelmena włamywacza.
Choć książki często opowiadają o świecie, którego już nie ma, i przedstawiają wartości inne niż te cenione współcześnie, to jednak wiele z nich jest świetnym materiałem do ekranizacji filmowej lub serialowej. Świadczy o tym niezwykła popularność współczesnych pisarzy, których książki przeniesiono na ekran (m.in. G.R.R. Martin, Elena Ferrante, Jakub Żulczyk, Szczepan Twardoch), ale także klasyka literatury, a wśród nich bijące rekordy popularności serialowe przygody Sherlocka Holmesa czy… Arsène’a Lupina. Przygody tego dżentelmena włamywacza w wersji książkowej właśnie pojawiły się w Wolnych Lekturach.
Hit giganta telewizyjnego, jakim na świecie i w Polsce okazał się na początku roku Lupin (2021-), już latem tego roku doczeka się kontynuacji. Książki Maurice’a Leblanca są świetną podstawą dla materiału filmowego, bo zawierają wszystko to, czego oczekują dziś widzowie: nieprzeciętne charaktery, nieoczywistą fabułę, dużo zwrotów akcji i… mnóstwo tajemnic.
Choć główny bohater serialu to wcale nie Arsène Lupin, lecz Assasin Diop, który zainspirowany postacią dżentelmena-włamywacza idzie w jego ślady i w przewrotny sposób powtarza jego drogę. Również jeden z policjantów tropi ślady włamywacza, szukając wskazówek w literaturze detektywistycznej Leblanca.
Widzowie, którzy już tęsknią za bohaterami serialu, mogą w oczekiwaniu na drugi sezon, sięgnąć po książkę o dżentelmenie włamywaczu. Pierwszą powieść o przygodach Arsène’a Lupina, czyli dwutomową Wydrążoną iglicę, można przeczytać na Wolnych Lekturach. Z serialem łączy ją normandzkie miasteczko Étretat, czyli miejsce akcji piątego odcinka pierwszego sezonu, a także prawdziwe miejsce zamieszkania Maurice’a Leblanca (dziś znajduje się tam muzeum Arsène’a Lupina). To tam, na plaży, nieopodal imponującego łuku skalnego i skalnej iglicy, rozgrywa się kulminacyjna scena ostatniego odcinka.
Czy i jak Étretat jest powiązane z tajemnicą tytułowej wydrążonej iglicy? Słynna iglica, wokół której skupia się fabuła, zawiera ponoć cenne skarby: perły, rubiny, szafiry, diamenty, fortunę francuskich królów. I oni także, władcy francuscy, pojawiają się na kartach powieści o przygodach Lupina. Tajemnicza przesyłka od Ludwika XIV, która dociera do Marii Antoniny na kilka dni przed śmiercią, jest tak cenna, że wielu podejmie ryzyko, byle tylko ją przechwycić. To właśnie jej tropem podąża dżentelmen włamywacz w Wydrążonej iglicy. Spiętrzone intrygi prowadzą przez całą Francję, ukazując jej geograficzne, kulturowe i historyczne smaczki.
Wydrążona iglica, podobnie jak inne przygody Lupina, charakteryzuje się skomplikowaną fabułą i nieprzeciętnymi postaciami. Podobnie jak inspektor Lestrade, przykładny stróż prawa, w rozwiązywaniu najbardziej nieoczywistych spraw potrzebuje ponadprzeciętnie inteligentnego Sherlocka Holmesa, tak i sędzia śledczy Garimand znany z przygód o dżentelmenie włamywaczu, potrzebuje młodego i zdolnego Izydora Beautreleta, by przechytrzyć Lupina. Odniesienia do prozy sir Arthura Conan Doyle’a są nieprzypadkowe. Jednym z bohaterów Wydrążonej iglicy Maurice’a Leblanca jest właśnie angielski detektyw… Herlock Sholmes.
Sprawa zapowiadała się stanowczo niedobrze. Kradzież, w której niczego nie ukradziono, niewidzialny więzień, nie było czego się chwycić – dowiadujemy się już na początku Wydrążonej iglicy. Jak może skończyć się powieść, która zaczyna się od kradzieży nie wiadomo czego i morderstwa, którego nie było? Książki Leblanca, podobnie jak serial Lupin, od początku wprowadzają czytelnika w labirynt, w którym więcej jest pytań niż odpowiedzi. Kolejne rozdziały zamiast prowadzić do rozwiązania, tylko komplikują i tak zawikłaną fabułę, w której zmarli nagle okazują się żywi, najzacieklejsi wrogowie – najlepszymi przyjaciółmi, a sam Lupin pojawia się w nieoczekiwanych miejscach, również w roli szukającego siebie samego detektywa. Zmieniając maski, Arsène Lupin pokazuje jednocześnie, kim jest, a raczej kim nie jest: ani oficjalnym stróżem porządku, ani rozbójnikiem. Błądzi poza systemem i niczym Robin Hood sam wymierza sprawiedliwość.
Dwutomowy utwór Maurice’a Leblanca to pierwsza pełna powieść o przygodach Arsène Lupina. Wydrążoną iglicę można przeczytać na Wolnych Lekturach, a latem obejrzeć kolejne przygody dżentelmena włamywacza.
Fragment powieści
Poczciwina dwukrotnie przystawał i w czasie tych długich postojów tuzinami ostrzył noże. Potem ruszył nareszcie dalej, ale zupełnie inną drogą, wiodącą ku Crozant i Eguzon.
Beautrelet poszedł za nim. Nie upłynęło pięć minut, a już doznał uczucia, że nie tylko on śledzi tego poczciwca. Szedł między nimi jakiś człowiek, który zatrzymywał się w tym samym czasie co ojciec Charel i w tym samym co on czasie ruszał dalej, zresztą bynajmniej nie starając się ukrywać.
„Pilnują go — pomyślał Beautrelet. — Może chcą się dowiedzieć, czy nie zatrzyma się przed murem…”.
Serce mu biło. Zbliżało się ważne wydarzenie.
Wszyscy trzej jeden za drugim wchodzili i schodzili po spadzistych pagórkach, aż przybyli do Crozant. Tam ojciec Charel zatrzymał się na godzinę. Potem zszedł do rzeki i przeszedł przez most.
Potem zdarzyło się coś, co zaskoczyło Beautreleta. Drugi mężczyzna nie przeszedł przez rzekę. Patrzył, jak stary się oddala, a kiedy stracił go z oczu, ruszył ścieżką wiodącą w otwarte pola.
Co robić? Beautrelet wahał się kilka sekund, a potem nagle powziął decyzję. Poszedł śledzić nieznajomego.
„Musiał zauważyć — pomyślał — że ojciec Charel poszedł prosto. Jest spokojny i odchodzi. Dokąd? Do zamku?”
Był bliski celu. Czuł to po jakiejś bolesnej radości, która go przeniknęła.
Nieznajomy wszedł do ciemnego lasu, leżącego nad rzeką, a potem zjawił się znowu na horyzoncie.
Kiedy z kolei Beautrelet wyszedł z lasu, zdziwił się, że już nie widzi tego osobnika. Rozglądał się za nim, gdy wtem omal nie krzyknął i jednym susem cofnął się w las. Z prawej strony widniały ogromne mury zamku.
To tam! To tam! Te mury więżą jego ojca! Znalazł tajemne miejsce, w którym Lupin trzyma swe ofiary!
Nie odważył się już opuszczać kryjówki, którą oferowało gęste listowie lasu. Powoli, prawie pełzając, przemieścił się na prawo i w ten sposób dotarł na szczyt pagórka, który sięgał wierzchołków pobliskich drzew. Mury wznosiły się jeszcze wyżej. Spostrzegł też dach, który je pokrywał, stary dach z czasów Ludwika XIII, z wieżyczkami otaczającymi jedną, ostro wystrzelającą ponad inne.
Na ten dzień Beautrelet miał dosyć. Musiał się zastanowić i przygotować jak najstaranniej plan ataku. Górował teraz nad Lupinem i do niego należał wybór godziny i sposobu walki.
Odszedł.
W pobliżu mostu napotkał dwie wieśniaczki, które niosły wiadra pełne mleka. Zapytał je:
— Jak się nazywa ten zamek, tam, za drzewami?
— To, panie, to jest zamek Iglica.
Zadał pytanie, nie przywiązując do niego żadnej wagi. Odpowiedź poruszyła go.
— Zamek Iglica?… Ach!… A gdzie jesteśmy? W departamencie Indre?
— Dalibóg, nie. Indre jest z tamtej strony rzeki. Tu jest departament Wydrążona.
Izydora olśniło. Zamek Iglica! Departament Wydrążona! Wydrążona Iglica! Klucz do dokumentu! Zwycięstwo pewne, ostateczne, zupełne!
Bez słowa odwrócił się od kobiet i poszedł, potykając się jak pijany.
[Źródło: www.wolnelektury.pl]